środa, 27 grudnia 2017

Podsumowanie roku 2017

Drodzy Kolekcjonerzy,
w mijającym 2017 roku nie mogliście się nudzić. Ja sam odnotowałem wiele przełomowych i ciekawych momentów w świecie antyków i sztuki. Moje subiektywne podsumowanie roku chciałbym zacząć od Tułowic. Figury tej wytwórni z okresu art deco zostały dostrzeżone na międzynarodowym rynku, a fakt, że jedna z nich osiągnęła na aukcji w kwietniu tego roku kwotę 1261 euro oznacza, że weszły one do kanonu dzieł sztuki, a popyt na nie przekracza podaż. Nie dziwi mnie to, ponieważ figury te zachwycają nie tylko samym kunsztem wykonania, czy doskonałą bielą nieskazitelnej porcelany, ale odznaczają się przede wszystkim nowatorskim projektem. Dotyczy to zarówno figur o charakterze czysto świeckim (np. znane tułowickie zwierzęta), jak i tych z tzw. serii liturgicznej. Miałem przyjemność gościć w roku w moim domu jedną z ich – zapewne znaną Państwu Madonnę – figurka tak prosta w formie, nieomal czysto geometryczna, a tak zachwycająca swoim ulotnym pięknem. To są właśnie cechy dobrego projektu i to czyni je ponadczasowymi. Jedna z tułowickich figurek została zresztą doceniona przez sympatyków Old Stuff w grudniowym konkursie na najlepszą zdobycz 2017 roku. Pozostając na chwilę w tematyce Tułowic, warto odnotować, że w mijającym roku zostały poczynione poważne kroki związane z otwarciem w dawnych zabudowaniach fabrycznych Muzeum Porcelany Śląskiej. Wydarzeniu temu patronuje Fundacja Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego Śląska, działająca m.in. w Jaworzynie Śląskiej. Pierwszym namacalnym efektem tej działalności jest odrestaurowanie jednego z budynków fabrycznych, które dotąd popadały w ruinę. Jakie będą dalsze działania fundacji i czy Muzeum zaspokoi apetyt Kolekcjonerów, to już pokaże nadchodzący rok.
Na drugim biegunie kolekcjonerskiego świata znajduje się tak zwany polski design. Określenie to przyjęto używać dla okresu powojennego, jednak mnie cieszy również, że dostrzegamy polski design okresu art deco. Widać to m.in. w emocjach, jakie wzbudziła licytacja serwisu Płaskiego Wendorffa w dekoracji kubistycznej, zakończona kwotą 5 000 zł, a licytowana pod koniec roku w warszawskiej Pragalerii Kula tegoż samego projektanta została sprzedana za 12 000 zł! Powoli odkrywamy i doceniamy także polskie szkło w stylu art deco, a Kolekcjonerzy dokładają wszelkich starań by odzyskać i sprowadzić do kraju rozproszone po całym świecie dziedzictwo. Sam świat designu lat 50. i 60. wstrząsały w tym roku raz po raz ciekawe wydarzenia. Książka Beaty Bochińskiej wprowadzająca w kolorowy świat pikasiaków pojawiła się w sprzedaży w Lidlu! W ten sposób autorka mogła zrealizować myśl Wandy Telakowskiej z IWP - „Piękno na co dzień i dla wszystkich”. Rzadkie figurki ćmielowskie osiągają na międzynarodowych aukcjach kwoty bez problemu przekraczające 10 000 zł, czego przykładem może być chociażby Marabut. Finałem boomu na polski design było z pewnością otwarcie 15 grudnia w Warszawie Galerii Wzornictwa Polskiego. Nareszcie jest jedno miejsce, w którym skupione będą najważniejsze polskie projekty.
Za książkę mijającego roku uznaję bezkonkurencyjnie „Biedermeier”. Jest to katalog towarzyszący wystawie pod takim samym tytułem, zorganizowanej przez Muzeum Narodowe w Warszawie. Książka, a właściwie księga (uwaga, jeszcze do kupienia!) jest perfekcyjna pod względem edytorskim i graficznym. Prawdziwa uczta dla każdego bibliofila. Piękny papier, fantastyczna kolorystyka, utrzymana rzeczywiście w duchu biedermeieru, no i oczywiście wysoki naukowy poziom artykułów. Każdy z nich omawia inną kategorię zabytków (szkło, ceramika, malarstwo, grafika, meble, tkanina itd.) i – co najważniejsze – w oparciu o nasz rodzimy kontekst. W tej chwili jest to najlepsze wydawnictwo na rynku, niezbędne jeśli chcemy zbierać przedmioty polskiego i śląskiego biedermeieru. Wystawa „Biedermeier” oraz otwarcie Galerii Wzornictwa Polskiego pokazują jak bardzo Muzeum Narodowe w Warszawie otwiera się na renesans ruchu kolekcjonerskiego w Polsce i oby tymi śladami podążyły inne muzea, rozumiejąc, że mają w Was – Kolekcjonerach podstawowych odbiorców swoich działań. Nie zapominamy oczywiście, że prekursorem tego typu działań jest Muzeum Narodowe w Płocku, organizator dorocznego sympozjum o polskim art deco.
Podsumowując ten rok nie mogę zignorować ważnego zjawiska, jakim jest rozkwit prawdziwej społeczności kolekcjonerów. Łatwą, szybką komunikację oraz sposobność do dzielenia się swoją wiedzą i prezentowania zbiorów ułatwia nam Facebook. To tu wyrastają jak grzyby po deszczu kolejne grupy zrzeszające kolekcjonerów porcelany, szkła czy polskiego designu. I choć grup jest dużo to właściwie przynależą do nich te same osoby. Wszyscy się tu znamy, wiemy kto co lubi i zbiera. Jest też oczywiście wiele animozji, publicznych kłótni, wzajemnego wykluczania... Ale cieszy mnie kontakt z każdym z Państwa, każda publiczna i prywatna wymiana zdań. Cieszę się, że mogę być częścią tej społeczności – z jednej strony podzielonej, a z drugie zdolnej do szlachetnych akcji charytatywnych. W niektórych z nich wziąłem udział jako kupujący, w innych jako ofiarujący. Ich przeprowadzenie pokazuje siłę naszej społeczności.
Dziękuję za możliwość obcowania z Kolekcjonerami. Mijający rok był przełomowy dla wielu z Was, ponieważ odnaleźliście swoją drogę. Wiem, że są wśród Was osoby, które właśnie w tym roku wzięły w ręce porcelanę, która ich olśniła na tyle, by powiedzieć sobie „Taki właśnie będzie kierunek mojej kolekcji, to będę zbierać”. Nadanie kierunku naszej kolekcji powoduje również, że zyskuje ona wartość nie tylko estetyczną i sentymentalną, ale także staje się lokatą kapitału. I to bezpieczną lokatą. Przedmioty o uznanej wartości dyktowanej przez wyraźne cechy stylu, pochodzenie z uznanej manufaktury, kunszt wykonania, wiek, czy będące efektem pracy dobrego projektanta i artysty nigdy nie stracą na wartości, a wręcz będą zyskiwać. Historia pokazuje, że nawet tak poważne wydarzenia jak wojny i kryzysy polityczne nie zniszczyły wartości dzieł sztuki i antyków. Jeśli więc tworzycie swoją kolekcję z dobrym planem, będzie ona wyśmienitym prezentem dla Waszych potomków.
Tak wygląda w skrócie mój subiektywny wybór ważnych wydarzeń tego roku. Jeśli miałbym pokusić się o prognozowanie tendencji na przyszły rok to stylistyczną gwiazdą będzie właśnie Biedermeier – w tym stylu tworzono najstarszą śląską porcelanę, w tym stylu również powstały najbardziej luksusowe wyroby Huty Józefina. I to te obiekty będą teraz poszukiwane na rynku kolekcjonerskim. Będziemy również zabijać się o polską ceramikę art deco, a perły designu lat 50. i 60. powszechnie zagoszczą w muzeach. Uważnie będę się przyglądał działalności tych ostatnich – czekamy na nowe publikacje i wystawy. Będziemy je dla Was relacjonować. Już za tydzień na Old Stuff pojawi się katalog śląskiej porcelany, która znalazła się w naszej ofercie w 2017 roku. A od stycznia będziemy mieli dla Was codziennie starannie wybrane nowości. Zapraszam!

 Tułowicka figurka sprzedana za 1261 euro
 Tułowicka Madonna
 Przyszłe Muzeum Porcelany Śląskiej w Tułowicach
 Serwis Płaski Wendorffa, Ćmielów
 "Dorota" Lubomira Tomaszewskiego, Ćmielów
 Okładka mojej książki roku, do nabycia tutaj

wtorek, 17 października 2017

Serwis Ćmielów Płaski w dekoracji ”kubistycznej”



W latach 1932-1934 „Fabryka Porcelany i wyrobów ceramicznych w Ćmielowie S.A.” wprowadziła do produkcji nowoczesne fasony serwisów do kawy w stylu kubizującym, zakupione z paryskiej pracowni Bogdana Wendorfa: Kula, Kaprys o raz Płaski (Kołodziejowa, Stadnicki 1986, s. 28). Szybko zdobyły uznanie nabywców i stały się z czasem niemalże ikonami art deco w porcelanie polskiej. 


Interesujący nas serwis Płaskiwykonywano zarówno z porcelany białej,  jak i barwionej w masie na kolor różowy lub kremowy w odcieniu kości słoniowej. Dekoracje wykonywano praktycznie wszystkimi technikami, które uwzględniał wydany w 1938 Katalog ćmielowskich wyrobów stołowych. Zdobienia ręcznie malowane wykonywano jedynie na specjalne zamówienie odbiorcy. Obserwując znane przykłady tego serwisu możemy zapoznać się z całą gamą dekoracji mechanicznych, których urozmaicenie miało i nadal ma niemały wpływ na cenę oraz popularność na rynku. Mamy więc dekoracje proste, czyli pokrywanie białego czerepu pojedynczymi niewielkimi wzorami w technice dekalkomanii, stalodruku lub stempla; dekoracje proste, ale pokrywające cały czerep naczynia np. w postaci monochromatycznych natrysków barwy purpurowej, kobaltowej, zielonej lub niebieskiej. Fason Płaski widzimy także w iryzowanej powierzchni zdobionej tapetami o mitologicznej tematyce (ryc. 1) lub w dekoracjach o maksymalnie rozbudowanych wzorach pokrywająca całą powierzchnię, które również, tak jak drobniejsze ornamenty wykonywano w technice dekalkomanii lub stalodruku. Zaliczyć do niej można np. dekoracje w stylu „tureckim”. Dekoracje zwane potocznie „tapetami” wytwórnia w Ćmielowie kupowała w formie gotowych projektów we Francji, Czecha lub Niemczech w tym także w wałbrzyskiej fabryce Wunderlich & Co. Najbardziej cenione zarówno w okresie międzywojennym, jak i i dziś są dekoracje, które dobrze współgrają z modernistyczną bryłą naczyń tego serwisu, takie które odzwierciedlają ducha art deco. Będą to zarówno zdobienia proste, jak monochromatyczne natryski czy wykonane dekalkomania wzory geometryczne. 
 Dzbanek o iryzowanej powierzchni z dekoracją mitologiczną
 

Serwis Płaski w dekoracji, którą chcemy przedstawić, w swym całokształcie jest prawdopodobnie jedną z najbardziej rozbudowanych propozycji, jaką oferowała ćmielowska wytwórnia (ryc. 2). Jednocześnie całość stanowi kwintesencję kubistycznej wersji art deco. Wykonano ją w technice dekalkomani naszkliwnej. Kompozycję można uznać za geometryczno-abstrakcyjną w typie tzw. „kwadratstil”, modną w latach 30-tych (Kołodziejowa, Stadnicki 1986, s. 29). Paleta barw jest bardzo jaskrawa: żółty, czerwony, fiolet, czarny, złoty i niebieski komponowane są naprzemiennie. Wzór, obok form geometrycznych, często otwartych tworzą także motywy roślinne w konwencji art deco. Dekorację uzupełniają wypukłe krople złota. Uzupełnieniem tej „tapety” są zabiegi dekoratorskie jeszcze bardziej wzbogacające efekt finalny, czyli pełne złocenie wnętrz filiżanek, złocenie uchwytów, lejków oraz podkreślenie czarną malaturą stopek. Całość czyni ten serwis niezwykle ekskluzywnym. Na tyle ekskluzywnym, iż prawdopodobnie wprowadzono go na wyposażenie Pałacu Saskiego, a dokładniej do znajdującego się w jego obrębie w okresie międzywojennym Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Serwis Płaski w dekoracji kubistycznej


W 2006 roku przeprowadzono badania archeologiczne na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego, w miejscu gdzie istniała zabudowa Pałacu Saskiego (Kwiatkowska 2009, s. 135). W sektorze WNB, w pomieszczeniu 11 odkryto spodek sygnowany wyciskiem wytwórni ćmielowskiej z identyczną dekoracją (Kwiatkowska 2009, rycynina stronie 143 i 145). Uznano go za pozostałości serwisu Płaskiego, bazując na zbiorach Muzeum Narodowego w Kielcach (Kwiatkowska 2009, s. 146). Rozbieżności w wymiarach spodka z Pałacu Saskiego oraz przez nas posiadanego (11 i 12 cm średnicy) nie pozwalają na jednoznaczne rozwiązanie tej kwestii. Jednakowoż forma jest identyczna i taką możliwość należy uznać za wielce prawdopodobną. Takim serwisem mógł minister Beck podejmować swoich gości.

Uznanie na polskim rynku dla tej dekoracji poświadcza również stosowanie jej przez inne wytwórnie na nim działające, jak np. Giesche Fabryka Porcelany S.A.



LITERATURA:

B. Kołodziejowa, Z. Stadnicki Zakłady Porcelany ĆMIELÓW Kraków 1986.

E. Kwiatkowska Spodeczek art deco ze zbiorów ćmielowskich [w:] Polskie art deco, Materiały drugiej sesji naukowej pod przewodnictwem prof. Ireny Huml i prof. Anny Sieradzkiej w Muzeum Mazowieckim w Płocku 10 grudnia 2007 roku, Płock 2009.



piątek, 29 września 2017

Huta Józefina - Josephinehutte - Huta Josephine

W 1842 r. w Szklarskiej Porębie rozpoczęła działalność założona przez hrabiego Leopolda von Schaffgotscha, Huta Josephine, nazwana tak na cześć jego żony. Dzięki korzystnemu wyborowi lokalizacji, huta posiadała dostęp do zasobów drewna budowlanego i opałowego, możliwość wykorzystania siły wody dla kół szlifierskich oraz dostęp do złóż surowców niezbędnych do produkcji szklarskiej. W ciągu ponad stu lat działalności Huty Józefiny ogromny wpływ na kształt jej działalności miały wybitne postacie o podobnie brzmiących nazwiskach: Pohl oraz Pfohl. Postaram się pokrótce wyjaśnić kim byli i jakie ich projekty możemy podziwiać do dziś. Pierwszym dyrektorem huty został Franz Pohl. Ten genialny technolog szkła był także jednym z autorów projektu budynku huty, który jak na tamte czas był bardzo nowoczesny. Wzniesiono go w ciągu jednego roku i już 8 lipca 1842 r. Pohl dokonał pierwszego wytopu szkła. Franz Pohl wywodził się z rodu o tradycjach szklarskich, zamieszkującego północne Czechy. Był to wybitny specjalista w swoim fachu. Do jego głównych zasług należy zaliczyć ponowne wprowadzenie do produkcji szkła filigranu sieciowego, tzw. vasi a reticelli. Technika ta została zapomniana przed wiekami wraz z upadkiem szklarstwa weneckiego. W 1842 r. Pohl opracował także i wprowadził do produkcji szkło alabastrowe. Wyroby z huty już od samego początku jej działania otrzymywały prestiżowe nagrody i uważane były za luksusowe na tle szklarstwa niemieckiego i czeskiego. W 1851 r. na Wystawie Światowej w Londynie Józefina otrzymała złoty medal m.in. za wielkie żyrandole, kandelabry, przedmioty wykonane w technice millefiori oraz za malatury na szkle. Podobne sukcesy odniesiono na wystawach w Paryżu w 1867 r. i Wiedniu w 1873 r. Szkło z Józefiny eksportowano początkowo do Wielkiej Brytanii, a później także do Stanów Zjednoczonych i krajów Ameryki Południowej. Franz Pohl okazał się nie tylko wybitnym artystą i technologiem, ale także organizatorem. Przedstawiciele innych hut przyjeżdżali do Szklarskiej Poręby, żeby poznać sekret doskonałej organizacji pracy. Niemniej jednak borykał się on stale z niedostatkiem wykwalifikowanych pracowników, których trzeba było sprowadzać z Czech oraz z niemożnością zapewnienia nowym pracownikom miejsca zamieszkania. Za czasów Pohla w hucie wytwarzano tylko produkty luksusowe najwyższej jakość, które dostarczano na dwory monarsze i arystokratyczne. Przy tym paśmie sukcesów nie do końca zrozumiały jest kryzys, który dotknął zakład w latach 80. XIX w. 13 lutego 1884 r. Franz Pohl został pozbawiony funkcji dyrektora, a kilka dni później popełnił samobójstwo. W dramatycznym liście z 28 lutego, na chwilę przed śmiercią, ten genialny organizator hutnictwa w Szklarskiej Porębie usiłuje wytłumaczyć jak powstał ogromny dług, którego przyczyną, jakże tragiczną w skutkach, było jego niedopatrzenie. Już w latach 90. huta powróciła do dawnej świetności. Kierownictwo artystyczne i technologiczne objął Franz Pohl junior. Nie cieszył się tym stanowiskiem jednak długo, ponieważ zmarł przedwcześnie w 1894 r. W 1905 r. nowy dyrektor, Lichtenberg, zaangażował profesora Siegfrieda Haertela z Wrocławia na stanowisko projektanta wzorów. Była to kolejna wybitna postać w dziejach Józefiny. Jego charakterystyczny styl – proste, eleganckie kształty, mocne zdobienia, karbowane krawędzie – rozwinął się głównie w latach 20. XX w. W dwudziestoleciu międzywojennym trwały rozmowy na temat fuzji. Hutę chciał przejąć wielki koncert Ludwik Moser&Synowie. Ostatecznie, Jospehine połączyła się w 1922 r. z z największą niemiecką szlifiernią szkła Neumann&Staebe z Sobieszowa. Rok później doszło z kolei do fuzji z inną dużą hutą szkła będącą jak dotąd konkurencją dla Józefiny, to jest z przedsiębiorstwem Fritza Heckerta, którego siedziba znajdowała się w Piechowicach. W 1935 r. ze spółki wycofała się firma Neumann&Staebe. Jak wykazują listy klientów Józefiny, wiele czeskich i niemieckich hut szkła zaopatrywało się w u niej w szklane wyroby, które następnie uszlachetniano (malowano, szlifowano) i sprzedawano jako własną produkcję. W Józefinie powstały tysiące wzorów przedmiotów użytkowych i ozdobnych. W okresie secesji, kiedy Czesi kopiowali szkła Tiffaniego, Franz Pohl junior donosił o wielkim sukcesie szkieł z serii „Cypern”. Produkty z tej serii można łatwo wydatować – w 1887 r. produkowano żółty Cypern, w 1890 r. Cypern opalizujący, a w 1897 r. Cypern brązowy. Józefina słynęła także z remerów, czyli kielichów do wina, których setki projektów przedkładali nowo zatrudniani artyści. Wiele z nich przestała być tylko przedmiotem użytkowym, stając się dziełem sztuki. Do innych znanych wyrobów należą flakony na perfumy i całe zestawy toaletowe. W latach 20. XX w. popyt wymusił na ówczesnej dyrekcji rezygnację z produkcji wyłącznie luksusowej na rzecz szkieł tańszych i ogólnie dostępnych. Warto także wspomnieć, że najlepsze europejskie wytwórnie galanterii srebrnej kupowały w Józefinie wkłady do żardinier, pater i kieliszków, m.in. Bracia Hennenberg oraz Natan&Synowie z Warszawy. Według prof. Guntera Grundmanna istniała znaczna różnica pomiędzy wysokiej jakości kryształem ołowiowym z Józefiny a szkłem kryształowym z hut czeskich. Po pierwszej wojnie światowej w Szklarskiej Porębie pojawiła się kolejna wielka osobowość – Alexander Pfohl. Również ten twórca wyssał talent i umiejętność z mlekiem matki, ponieważ cała jego rodzina związana była z przemysłem szklarskim w Novym Borze. W latach 1911-1915 studiował w prestiżowej Wyższej Szkole Sztuki Użytkowej w Wiedniu. Z wykształcenia był malarzem szkła, a dzięki wrodzonemu talentowi został wybitnym projektantem form. W Szklarskiej Porębie pracował tylko 10 lat, a zostawił po sobie setki projektów i tysiące rysunków. Tworzył nieustannie, był wybitnie płodnym artystą i autorem wyjątkowo eleganckich i oszczędnych form. Szczególnie upodobał sobie ciężkie, rozbudowane patery z pokrywą, na szerokiej stopie. Niezwykle udana jest forma bomboniery na biszkopty, w kształcie dzwonu. Artysta preferował szczególnie trudny szlif powierzchniowy, zwany potocznie fasetowaniem. W hucie stosowano ponad 5000 rodzajów szlifów, jednak tylko krawędziowy i fasetowy wykorzystywano przez cały okres jej istnienia. Wśród wybitnych postaci związanych z Józefiną należy wymienić takżę Wenzela Benna (ojciec) i Edgara Benna (syn). Byli to niedoścignieni grawerzy szkła.
Po II wojnie światowej huta Josephine podjęła produkcję w 1946 r. Panował niedobór wykwalifikowanej siły roboczej, niemieccy mistrzowie kształcili więc polskich następców. W 1956 r. zmieniono nazwę na Huta Szkła Kryształowego Julia. Obecnie zakład mieści się w Piechowicach, w budynkach byłej huty Fritza Heckerta.
 Zestaw do likieru, projekt prof. Siegfried Haertel,, kryształ ołowiowy, zwróćcie uwagę na doskonały szlif.

Na podstawie książki: Żelasko S. 2009, Huta Josephine. Secesja, Art deco, Modernizm 1900-1950, Glasmuseum Passau.

wtorek, 26 września 2017

Kayser&Sohn czy Kayserzinn

W 1844 r. w Kaiserwerth n. Renem Johann Peter Kayser założył wytwórnię wyrobów cynowych. Pod koniec XIX w. firmę przejęli jego synowie i przenieśli do Bockum oraz do Kolonii. W okresie secesji J.P. Kayser Sohn była przodującą konwisarnią europejską, a jej wyroby były naśladowane przez inne wytwórnie. Wynaleziono tam i wprowadzono do produkcji własny stop cyny, miedzi i antymonu nazywany Kayserzinn. Charakteryzował się on szlachetnym wyglądem, srebrzystym połyskiem i metalicznym dźwiękiem podobnym do czystego srebra. W atelier Kaysera pracowali wówczas tacy artyści jak Hugo Leven, rzeźbiarz i projektant czy Karl Berghof, rzeźbiarz pracujący także w srebrze, m.in. dla firmy Wilkens&Sohn. Wyroby secesyjne marki Kayser sygnowane są napisem "Kayserzinn", co oznacz, że zostały wykonane z opatentowanego stopu oraz numeracją czterocyfrową zaczynającą się od "4". Pełny katalog secesyjnych wyrobów Kaysera można obejrzeć w katalogu: Kayserzinn
Informacje zaczerpnięte z książki:
Kwiatkowski A. 1992, Cyna. Zbiory secesji Muzeum Mazowieckiego w Płocku, Krajowa Agencja Wydawnicza.

Lampka oliwna
 Dzban, projekt Hugo Leven, 1898-99 r., numer 4305

 Patera, projekt Karl Berghof
Kompotiera

piątek, 15 września 2017

Szklarstwo Ziemi Kłodzkiej

Tradycje szklarskie ziemi kłodzkiej sięgają średniowiecza. Najstarsza pisemna wzmianka na ten temat pochodzi z 1358 r. W tym okresie funkcjonowały tzw. huty leśne. Wokół tych manufaktur powstawały osady zamieszkałe przez hutników i ich rodziny. Do najstarszych wyrobów kłodzkiego szklarstwa należało szkło taflowe, używane do przeszklenia okien. Jak dotąd nie udało się zlokalizować metodami archeologicznymi najstarszych hut. Atrybucja poszczególnych wyrobów jest również utrudniona ze względu na ich podobieństwo do szkieł czeskich. W rejonie kłodzkim w XVIII i XIX w. działały m.in. huty szkła w Jugowie, Lasówce, Strachocinie i Batorowie. Pierwsza huta w Szczytnej została założona w 1836 r., a druga w 1890r. Obie należały do rodziny Rohrbachów. W 1864 r. Franz Losky założył hutę szkła kryształowego w Stroniu Śląskim. W pierwszej połowie XX w. powstała huta szkła w Polanicy Zdroju. Odrębny rozdział w dziejach kłodzkiego szklarstwa stanowi 2 poł. XX w. W tym czasie działali tu tacy artyści jak Zbigniew Horbowy czy, pracujący nadal, Stefan Sadowski. W 1975 r. Horbowy został kierownikiem artystycznym zakładu "Barbara" w Polanicy Zdroju, gdzie prowadził Studio Projektantów, z którym związani byli L. Pijaczewska, K. Krawczyk i Cz. Zuber. Jednym z dużych sukcesów komercyjnych Horbowego było wprowadzenie na przełomie lat 60. i 70. tzw. szkła antico z zatopionymi pęcherzykami powietrza. Działalność Sadowskiego to z kolei artystyczna rzeźba szklana. Są to już głównie projekty z lat. 90. XX w. oraz z pierwszych dekad wieku XXI. W Muzeum Ziemi Kłodzkiej możemy oglądać wystawę stałą prezentującą dokonania rzemiosła szklarskiego tego rejonu. Podane informacje zostały zaczerpnięte z książki "Współczesne kłodzkie szkło artystyczne na tle tradycji szklarstwa ziemi kłodzkiej", do kupienia w Muzeum.

Podsumowanie roku

Do wydarzeń napawających optymizmem w minionym roku należy zaliczyć kontynuację zainteresowania środowiskiem kolekcjonerów przez muzea i wyc...